niedziela, 7 października 2018

UK może nam namieszać

Brexit zbliża się póki co dość pewnie. Ciekawe, kto z was zdaje sobie sprawę, jaki wpływ będzie on miał na rynek nieruchomości wakacyjnych w Hiszpanii? Tak na samą możliwość spędzania tu wakacji przez wielu dotychczasowych klientów, jak i sytuację właścicieli domów wakacyjnych w tym kraju. Bo wpływ będzie. I raczej nie pozytywny.

Brexit a dom w Hiszpanii
Tę pierwszą zależność bardzo łatwo zauważyć. W momencie wyjścia na zasadach „no deal”, czyli bez umowy z Unią Europejską), Brytyjczycy będą mieli utrudnioną opcję spędzania wakacji zagranicą. Poczynając od samego transportu. W sytuacji Brexitu „no deal” Wielka Brytania przestanie być elementem wspólnego rynku lotniczego, który obejmuje nie tylko UE, ale np. USA i Kanadę (w sumie 44 kraje).
Wiadomo, że można z nimi negocjować nowe umowy, ale na to zwykle potrzeba czasu. Jak na razie, możliwe jest, że 29 marca samoloty z UK do Unii przestaną latać w ogóle. Nikt nie chce dopuścić do siebie takiej myśli, ale to możliwe.

Linie lotnicze sprzedają bilety na okres pobrexitowy, ale czyniąc to raczej bazują na nadziei... choć nie wszyscy. Ryanair, jak zawsze cwaniacy, dodaje w warunkach tzw. „Brexitową klauzulę” dotyczącą biletów na po 29 marca 2019 r.. Zauważa ona, że bilety mogą stracić ważność, jeżeli dojdzie do opcji „no deal”.

No ale załóżmy, że turyści (i niektórzy właściciele domów) dostaną się do Hiszpanii drogą kołową. Oczywiście po odstaniu swojego w kolejce przez pół Kentu i przejściu przez kontrolę celno-graniczną. No i jeżeli promy będą kursować normalnie. Tu bowiem też można spodziewać się utrudnień. Np. kapitanowie jednostek spoza Unii, z krajów nie mających z nią umowy, powinni za każdym razem przedstawiać imienną listę wszystkich pasażerów i takie tam...
Tak więc turyści w końcu dojadą. Tylko, że całkiem możliwe, że będą mieli mniej do wydania. Czy bowiem funt pójdzie do góry?


https://www.paidonresults.net/c/51502/1/629/0


Teraz – co z tymi, którzy są brytyjskimi rezydentami podatkowymi, a posiadają dom w Hiszpanii (jak wielu z was). Otóż wynajem wakacyjny będzie dużo mniej opłacalny. Dlaczego? Jako osoby spoza Unii Europejskiej, stracicie prawo do opodatkowania wynajmu stawką 19% i do odliczeń jakichkolwiek kosztów. Zamiast tego trzeba będzie zapłacić proste 24%. Albo... przemeldować się jakoś do Irlandii?
No chyba że państwo w ogóle nie płacicie – częsty przypadek, tylko robicie interes na lewo albo chowacie głowę w piasek (jakoś to będzie). Aaa – to zwracam honor.

No i wreszcie wpływ Brexitu na rynek nieruchomości, który będzie dotyczył nie tylko tych co z UK, ale nas wszystkich. Może być różnoraki. Np. Brytyjczykom może tu przestać być wygodnie. Obcy ludzie, spoza Unii, stracą ubezpieczenie przysługujące Europejczykom i inne przywileje. Pieniądze z brytyjskiej emeryturki stracą na wartości.
Czyli, powoli trzeba by im się wynosić. A to znaczy sprzedaż domu. Wobec tego tychże domów znajdzie się więcej na rynku i stracą na wartości. Wasze nieruchomości będą przez to też mniej warte.

Chyba, że coś się dla Brytoli wymyśli. Jakiś deal, jak z Norwegami. Ale o to się w całej sprawie rozchodzi – deal polegający na aprobowaniu jednej wolności, musi według Unii obejmować wszelkie swobody. Nie da się wybierać niektórych z nich, a innych nie akceptować. Np. swoboda przepływu towarów, to i swoboda przepływu osób. A tego Brytyjczycy nie chcą.

Wiara w to, że rząd z Londynu pochyli się nad losem swoich expatów, powinna być płonna. Już ostatnio, podczas referendum, odebrali wielu z nich prawo głosu. Jeżeli już, to inne niedogodności zmuszą brytyjskich Konserwatystów do zmiany zdania.