środa, 4 czerwca 2025

Dotkliwe ograniczenia wynajmu wakacyjnego w Hiszpanii


W ostatnim okresie w Hiszpanii wprowadzono szereg nowych regulacji dotyczących wynajmu wakacyjnego. W praktyce są to ograniczenia i utrudnienia, które mogą diametralnie zmienić sektor wynajmu i doprowadzić do dużych kłopotów, jeżeli nie tragedii wielu zagranicznych posiadaczy nieruchomości na Półwyspie Iberyjskim.


Stary, dobry obowiązek posiadania licencji turystycznej już nie wystarcza. Tzn. licencja dalej jest konieczna, ale chcący wynajmować turystom lokum, muszą wpisać się do kolejnego rejestru i pozyskać kolejny numer. Tyle, że dużo dłuższy (czyżby to miało sugerować jego wagę?). Procedura wpisu nie jest łatwa - ba, dla niektórych nie do przejścia - a system elektroniczny niewydolny.

numer rejestracji domu na wynajem w Hiszpanii
Konieczne staje się wynajęcie pośredników, którzy oczywiście sporo kosztują. A trzeba pamiętać, że ów numer będzie podlegał odnowieniu za rok...

Dalej - goście wynajmujący od nas apartament, czy dom, powinni zostać zarejestrowani na kolejnej platformie. Ten przepis obowiązuje już od zeszłego roku, choć nie każdy o nim pamięta. Teraz tę pamięć, jakby przy okazji, odświeżono.

Od turystów trzeba pobrać szereg danych osobowych, a z tych nie wszyscy mają ochotę się spowiadać. Rejestracja gości zaś to proces znów o pewnym stopniu komplikacji. Nie, nie wystarcza się tak po prostu skontaktować i podać imiona i nazwiska przyjezdnych.

Wreszcie wprowadzono rozdział między wynajmem wakacyjnym a tzw. sezonowym. Ten pierwszy ograniczono do zaledwie 10 dni. Powyżej to już wynajem sezonowy, który nie może być teoretycznie związany z turystyką i wymaga umowy najmu.

Co z tymi, którzy chcieliby do nas przyjechać na typowe wczasy dwutygodniowe? Zasadniczo nie można mieć takich gości. Niech sobie jadą do hotelu.    


Dla kogo to


I o to m.in. w tym wszystkim chodzi. Hiszpanie chcą pozbyć się zagranicznych właścicieli nieruchomości, wynajmujących swoje nieruchomości na krótko, za przystępne ceny.

Rzecz motywuje się chęcią uporządkowania rynku, przejrzystością i podobnymi bzdurami. Władze nie ukrywają też, że chciałyby obniżenia cen wynajmu, tak, aby na mieszkania stać było biednych tubylców. Wynajem wakacyjny podnosi bowiem takwwoe ceny w regionach i miejscowościach turystycznych.

Wielu jednak wskazuje na lobby hotelarskie jako stojące za poczynianiami hsizpańskiego rządu i samorządów lokalnych. Prywatne domy stanowią bowiem dla hotelarzy mocną konkurencję, oferując wygodne „miejscówki” w dużo bardziej przystępnej cenie i na własny użytek.

A więc czego właściwie chcą Hiszpanie? Niższych cen - aby lokale mogli wynajmować miejscowi, czy wyższych - aby nie było konkurencji dla hoteli?
To jest niejasne i nie wiadomo, czy sami poradzili sobie z tym rozdwojeniem jaźni.

Do tego - po co miejscowym mieszkania w rejonach turystycznych, jeżeli ubędzie stamtąd wielu turystów (w hotelach wszyscy się nie pomieszczą albo nie będzie ich stać)? Co oni będą tam robić, jeśli robotę dostarczają właśnie przyjezdni? 


Co to spowoduje


Zawiły system rejestracji, czasami nie do spełnienia, może mieć kilka implikacji. Po pierwsze, niektórzy się zmęczą, poddadzą i nie mogąc utrzymać swoich hiszpaśńkich nieruchomości bez wynajmu, sprzedadzą je. Za tyle, za ile się da. Czyli dojdzie do spadku cen domów. Choć ten proces pewnie potrwa.

Po drugie, wielu będzie dalej wynajmowało, „na dziko”. Czyli rozwinie się czarny rynek. Już teraz ta szara strefa jest spora. Wciąż można znaleźć mnóstwo ofert, których właścieiele nie przejmują się tym, na jak długo wynajmują. Bez problemu znajdziesz dom na owe dwa tygodnie.

Wielu zdaje się zresztą wciąż nie orientuje się, że wprowadzono nowe przepisy. Codziennie w mediach społecznościowych można znaleźć pytania od zaskoczonych.

Dalej, dojdzie do zmniejszenia liczby przyjeżdżających do Hiszpanii. Szczególnie do regionu Walencji, gdzie ograniczenia (bo są jeszcze inne, np. zgoda mieszkańców wspólnoty itd.) są najostrzejsze. A wtedy Hiszpanom spadną przychody. Ubędzie znów miejsc pracy w miejscowościach turystycznych.

Zmniejszy się popyt na hiszpańskie domy w agencjach nieruchomości. A więc i zmniejszą się inwestycje na miejscu. Te rozpoczęte zostaną zatrzymane. Już teraz w mediach można znaleźć szereg artykułów doradzających, aby zastanowić się na takim krokiem, jak zakup domu w Hiszpanii.

Niedogodności i wcześniej nie brakowało. Tolerowanie działalności ocupas – czyli dopuszczanie kradzieży czyjegoś domu - wysokie podatki, sczególnie dla tych spoza Unii. Zawiły system urzędniczy, korupcja.

Poza tym, to kraj mocno socjalistyczny. Tendencje wręcz rewolucyjne nigdy nie wymarły. Nie wiadomo, co tu jeszcze może komu strzelić do głowy. Zabrać jednym, żeby dać innym - zamast coś stworzyć od podstaw - czemu nie?
Zaprosić, zaproponować inwestycje, przystępne kredyty, a później oskubać? Świetny interes!